środa, 26 grudnia 2012

Chapter 1

@irrepressibless, z dedykacją dla Ciebie, bo się doczekać nie mogłaś! Możesz umierać. :D
__________


         Obudziłem się cały zlany potem. Ciężko oddychałem. Spojrzałem na zegarek. Trzynaście minut pozostało do naszej pobudki. Dźwignąłem się na łokcie, po czym usiadłem i przetarłem kilka razy twarz dłońmi. Przypomniało mi się, że dzisiaj ma się odbyć mecz z Brazylią w Katowickim Spodku, a zanim on się odbędzie czeka nas jeszcze lekki trening.
Nadal siedziałem na łóżku i ciężko dyszałem. Spojrzałem na swojego współlokatora, który nadal pogrążony we śnie znajdował się na łóżku niedaleko mojego. Już chyba wszyscy kibice wiedzą o tym, że łączy nas długoletnia przyjaźń. Patrzyłem na jego spokojny sen i cieszyłem się, że nie nachodzą go koszmary, tak jak mnie.
Kolejnej nocy dopadł mnie ten upiorny sen. Miałem już dosyć.
Przez moment jeszcze patrzyłem na jego błogi wyraz twarzy i zmierzwione włosy. Wyglądał uroczo i trochę żal mi go było, że za niedługo ten jego błogi stan pozostanie przerwany przez niemiłosierny dźwięk budzika.
W końcu ruszyłem do łazienki, by się odświeżyć i spróbować zapomnieć o koszmarze, jaki mnie dopadł.

Mój cel został osiągnięty i po prysznicu zupełnie zapomniałem jak przebiegał sen.
Wychodząc z łazienki w samych bokserkach zauważyłem, iż Kubiak siedział już na swoim łóżku i intensywnie pocierał twarz, aby się rozbudzić. W końcu opuścił ręce, podniósł na mnie wzrok i spojrzał zmęczonymi oczami. Z lekkim uśmiechem na ustach perfidnie patrzyłem na niego zupełnie przytomny.
- Idź się ogarnąć, zanim nam Igła wparuje do pokoju z kamerą w ręku – zaśmiałem się.
Michał prychnął i w tym momencie, jak na zawołanie, do naszego pokoju wpadł Ignaczak, oczywiście ze swoim sprzętem w ręku.
- Pobudka panowie! Dziś wielki mecz z Brazylią! Ha, ha!
- Jakbyśmy nie wiedzieli, Krzysiu… – Misiek spojrzał na niego wymownie.
Ja, opierając się ramieniem o ścianę, w końcu się ruszyłem i zacząłem wypychać libero poza próg naszego pokoju.
- Dobra, dobra – zacząłem. – Jak już nakręciłeś nas półnagich o poranku, to wypad – zaśmiałem się i ostatecznie zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Kubiak głośno westchnął i poczłapał do łazienki.

Półtorej godziny pozostało do rozpoczęcia meczu. Wszyscy przebierali się w stroje meczowe, a Igła jedyny jeszcze latał w gaciach i kamerował co popadnie. Czasami działa to na nerwy, aczkolwiek większość z nas raczej już się do tego przyzwyczaiła.
Już się ustawialiśmy do odsłuchania hymnu przeciwnika, a następnie odśpiewania bądź, jak ktoś woli, odsłuchania naszego hymnu narodowego. Po jakże dennym, bez urazy, hymnie Canarinhos arbiter zapowiadał odśpiewanie a capella Mazurka Dąbrowskiego. Po dwóch dźwiękach hymnu cały Spodek zagrzmiał chórem kibiców śpiewających hymn.
Właśnie miałem przyłączyć się do odśpiewywania, gdy nagle głos uwiązł mi w gardle, nogi zmiękczały, a ręce zaczęły drżeć. Odruchowo zerknąłem w stronę Kubiaka. On spokojnie śpiewał hymn, jak i pozostali. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Oblała mnie fala gorąca, a potem zimna. W ciele aż czułem słowa hymnu, przez co ukłuł mnie strach. O co mi, do jasnej cholery chodziło?! Miałem ochotę sobie przyłożyć. Postanowiłem głęboko oddychać i wsłuchać się w śpiew naszych magicznych kibiców.
Na niewiele się to zdało, gdyż cały czas wewnątrz czułem ten dziwny niepokój. Jednakże, gdy hymn się zakończył, a kibice zaczęli wiwatować, to to uczucie momentalnie zniknęło, a na jego miejsce zagrzał się we mnie duch walki.
         Po kilku chwilach już słyszeliśmy pierwszy gwizdek tego spotkania.

8 komentarzy:

  1. Ktoś tu się stresuje meczem ;D Mam nadzieję, że szybciutko dodasz kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. DO JASNEJ CIASNEJ, CZEMU TO JEST TAKIE KRÓTKIE? PIĘKNE,ALE KRÓTKIE. TAK SIĘ JARAŁAM, JARAŁAM,ALE SIĘ NIE NAJRAŁAM :C CZUJĘ OSTRY NIEDOSYT,ALE FANTASTYCZNY BYŁ 'ZBYCHIAŁ MOŁMENT': ''Wyglądał uroczo i trochę żal mi go było, że za niedługo ten jego błogi stan pozostanie przerwany przez niemiłosierny dźwięk budzika.'' CZY: ''W końcu opuścił ręce, podniósł na mnie wzrok i spojrzał zmęczonymi oczami. Z lekkim uśmiechem na ustach perfidnie patrzyłem na niego zupełnie przytomny.'' - MIMO TO, DOMAGAM SIĘ WIĘCEJ! ogólnie rozdział cudny i straaaaaaaaasznie dziękuję za dedykację :) :* ALE NASTĘPNY MA BYĆ DŁUŻSZY!
    pozdrawiam,całuję -irrepressibless ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu zaczynam czytać, już się wczułam, pierwszy gwizdek spotkania, a tu koniec ._. no weź, tak fajnie mi się czytało! "idź się ogarnąć zanim nam Igła wparuje z kamerą w ręku" Krzysiu rozpierdala *-* następny ma być przynajmniej dwa razy dłuższy od tego, proszę! czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęło się bardzo ciekawie, fajnie opisujesz emocje i w sumie rzadko też spotyka się męską perspektywę, to się ceni. :) Będę wpadać częściej.:D [oszukac-serce]

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek bardzo interesujący. :) I zgadzam się z Commi - pisanie z męskiej perspektywy jest naprawdę czymś rzadko spotykanym, przez to może jest tak unikatowe. ;)
    Opisałaś Ignaczaka w zupełnie taki sam sposób, jak go sobie cały czas wyobrażam. :)

    pozdrawiam,
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  6. Czego boi się Zbigniew?? Hmm to chyba bardziej irracjonalny strach o przyjaciela jak mniema. Koszmary potrafią wywołac lęki ale żeby aż tak??

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, czekam na dalszy ciąg.

    zapraszam : http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobree, czekam na kolejny ;)
    Zapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń