Muszę Wam powiedzieć, że jestem mega, mega szczęśliwa, gdyż jeden z moich ulubionych zespołów się reaktywował. ;___; Tak bardzo tęskniłam za Fall Out Boy. Nie wiem, czy znacie, ale możecie cieszyć się ze mną czytając ten rozdział. xD
Enjoy. :3
__________
- Co wy tu, do cholery robicie? – rzekłem mocno
zdziwionym, aczkolwiek opanowanym głosem.
W
salonie moich rodziców stało dziesięciu dwumetrowców.
-
Możdżon, mów – powiedział Ruciak ze spuszczonym wzrokiem.
Wytypowany
odchrząknął i zaczął:
-
Zebraliśmy się tutaj dzięki twoim rodzicom. – Byłem coraz bardziej
zniecierpliwiony. – Zawsze po wygraniu ważnego meczu, razem świętowaliśmy. Po
przegraniu, razem wyciągaliśmy wnioski. Jesteśmy drużyną, przyjaciółmi. Zawsze
trzymaliśmy się razem i teraz też powinniśmy. Każdy z nas stracił przyjaciela.
I myślę, że razem powinniśmy go opłakiwać. – Na chwilę się zatrzymał, przez co
w pomieszczeniu zapanowała przybijająca cisza. – Żaden z nas nie może się
pogodzić z tym, że Miśka już nie ma wśród nas.
-
My wiemy jak ty się czujesz, Zbyszku – odezwał się Igła.
-
A mi się inaczej wydaje. To nie wy znaliście się z nim od dzieciństwa, nie wy
graliście z nim w plażówkę. Nie wy mieszkaliście z nim w jednym pokoju. I nie
wy przyjaźniliście się z nim przez 8 lat! – wybuchnąłem.
Miałem
już dość tego wszystkiego. Nie potrafiłem zrozumieć, że ktoś może cierpieć jak
ja.
-
Tak się składa, że kiedyś już straciłem jednego przyjaciela, więc mogę czuć się
o wiele gorzej po stracie drugiego, niż ty! – ryknął Ignaczak ze łzami w
oczach.
O
tym nie pomyślałem. Zatkało mnie. Nie miałem pojęcia, co powiedzieć, a do moich
oczu mimowolnie napłynęły łzy, które już po chwili rozpoczęły swą wędrówkę od
mych rzęs dolnej powieki, poprzez kości policzkowe, aż do podłogi w salonie
moich rodziców.
Zacisnąłem
wargi. Nie wiedziałem, jak się teraz zachować, a tym bardziej, co powiedzieć.
Patrzyłem cały czas w oczy Krzyśka. Wziąłem wdech i powiedziałem załamanym
głosem:
-
Przepraszam… Zachowałem się strasznie egoistycznie – słowa jakoś same mi
przyszły.
-
Pociągając nosem otarłem palcami kolejną łzę, która rozpoczęła już swoją
wędrówkę po moim policzku.
-
Pozwól sobie pomóc – rzekł łagodnie Winiar.
Po
spojrzeniu w jego duże, niebieski oczy, spuściłem głowę i z nadal zaciśniętymi
ustami pokiwałem głową na znak zgody, po czym powiedziałem:
-
Siadajcie. – I sam usiadłem na fotelu nieopodal.
Jak
dobrze, że moi rodzice mieli tak obszerny salon z dużą ilością miejsc
siedzących, że wszyscy zdołali zająć własne miejsca.
-
To… Może ja zacznę – odezwał się Igła. – Ciężko jest się pogodzić z utratą
bliskiej osoby. Ja już po raz drugi taką straciłem. Długo wtedy płakałem i do
tej pory mam ochotę. – Każdy z zebranych wiedział o kim mowa i nie musiało paść
nazwisko, byśmy zrozumieli Krzyśka. – Ale… Nie da się całe życie po nich
płakać. Trzeba iść do przodu, a ich pozostawić w sercu, pamięci i zawsze dobrze
wspominać. Michała zapamiętam jako osobę wielce radosną, z dużym poczuciem
humoru. Jako „dzika, który poszedł w żołędzie”, fana motoryzacji, tenisa oraz
sportów walki. Jako walczaka w siatkówce oraz przyjazną osobę w prywacie. Czego
nie dopowiedziałem, na pewno wy powiecie. – Tak Ignaczak zakończył swoją
wypowiedź, po której nastała chwila przerwy na wewnętrzne rozważania.
I
tak całą noc przesiedzieliśmy wspominając Kubiaka i wydarzenia z nim związane.
Możdżon musiał wspomnieć o zastępczym „poszedł jak kuna w rabarbar”, Piter o
tym, jak się martwił o niego, gdy trafił do szpitala po Mistrzostwach Europy
2011. Ja wspominałem go za czasów gry w plażówkę.
Chłopaki
zrobili coś wielkiego decydując się na coś takiego. Można było ich nazwać
najlepszymi kumplami pod słońcem. Nie wiem, kiedy im się odwdzięczę.
Do
domu wróciłem, gdy było jeszcze ciemno. Całonocna rozmów z chłopakami otworzyła
mi oczy. Wcześniej nie zauważałem, iż innych to zdarzenie doprowadziło do stanu
podobnego do mojego.
Wchodząc
do mieszkania od razu skierowałem kroki do sypialni.
Z
chłodną głową, lecz zarazem chęcią rozryczenia się niczym małe dziecko,
wspominałam ostatnie chwile przed śmiercią Miśka.
Klapnąłem
na łóżko, a przez myśl przeleciały mi moje słowa: „nie opuszczaj mnie”. Tak
bardzo zapragnąłem, by Kubi znowu przy mnie był.
-
Nigdy tego nie zrobię.
Nie potrafiłem złapać oddechu.
Jego
głos był niczym echo i przez chwilę pomyślałem, iż to tylko głupie urojenie
mojej wyobraźni, lecz wtedy go dostrzegłem.
-
Misiek… - zdołałem tylko powiedzieć półszeptem, a on sam uśmiechnął się lekko.
Potem
zupełnie zapomniałem o minionej nocy z chłopakami, o wszystkim, o czym
rozmawialiśmy, o tym, że jestem śpiący i najchętniej klapnąłbym na łóżko. Moje
łzy same zaczęły litrami wypływać spod mych powiek. Nogi zaczęły drżeć.
Patrzyłem na Michała z wielkim bólem.
Do
tej pory nie zastanawiałem się głębiej nad istnieniem takich rzeczy, ale Kubi
był ewidentnym… duchem! A może wspomnieniem?
Był
blady, oczy miał podkrążone i przydymione. Był jakby ze srebrnoszarą poświatą.
-
Nie da rady cię przytulić prawda? – wyrwało mi się i uśmiechnąłem się przez łzy
przez moment.
Michał
zachichotał w jego stylu, przez co tęsknota ścisnęła moje serce.
-
Wykombinuję coś. – Dlaczego on umarł?!
Już
otwierałem usta, gdy on nagle zaoponował:
-
Na pewno chcesz wszystkiego się dowiedzieć. – Nawet nie musiał sprecyzować,
doskonale mnie rozumiał.
-
Mhm – jedynie przytaknąłem i pociągnąłem nosem.
-
Siadaj.
-
Też to zrobisz? – szybko spytałem z nadzieją w głosie.
-
Tak – odparł spokojnie.
Przysiadłem
na fotelu w salonie, bo w końcu nie dotarłem do swojej sypialni. Mój
przyjaciel, a raczej postać będąca częścią niego, usiadła na kanapie, w
miejscu, gdzie Kubiak zawsze siadał będąc u mnie. Wzdrygnąłem się.
-
Wszystko w porządku? – spytał Michał.
-
Tak – powiedziałem odruchowo. – Nie – dodałem zaraz.
Kubi
westchnął.
-
Musisz mnie uważnie wysłuchać i mieć otwarty umysł. – Przytaknąłem, a on kontynuował:
- Wtedy, kiedy umierałem, na sam koniec poprosiłeś mnie, bym cię nie opuszczał.
Powiedziałem tobie, iż nigdy tego nie zrobię. Przynajmniej tak myślałem, że
powiedziałem. W rzeczywistości zdołałem tylko pomyśleć. Gdy to sobie
uświadomiłem, postanowiłem naprawdę ci to zakomunikować. Więc jestem tu. – Przy
wypowiedzeniu ostatniego zdania, uniósł ręce w celu ukazania swej osoby w
ogólnym bycie. Znaczy, że jest tu i teraz. Ech…
-
A co z twoją postacią? – wypaliłem po chwili ciszy.
-
Rozumiem, że pytasz się, czym właściwie jestem. Otóż jestem tak jakby
duchem-wspomnieniem. – Po mojej, z pewnością głupiej minie, zaśmiał się i
kontynuował: - Duchem, gdyż jestem duszą, która opuściła ciało. A wspomnieniem,
gdyż przybrałem wygląd z twoich wspomnień o mnie.
-
Ale ja cię nie pamiętam jako wyblakłą i przeźroczystą istotę.
-
To tak jakby efekt uboczny – odpowiedział zadziornie na moją sugestię. –
Wszystkiego się dowiedziałem błąkając się tydzień po świecie żywych i szukając
ciebie.
I
wszystko stało się jasne. Prawie wszystko.
-
Na jak długo zostaniesz? – zapytałem z obawą i przyciszonym głosem. Nie
chciałem, żeby już odchodził, dopiero co go odzyskałem.
- Jak długo zechcesz. – Obdarzył mnie jednym z jego
najpiękniejszych misiowych uśmiechów.
wspaniały blog! wspaniały rozdział! az się popłakałam... ah taka przyjaźń aż po grób i nawet dłuzej...
OdpowiedzUsuńnie wiem co jeszcze napisać bo łzy lecą mi ciurkiem...więc może zamilknę...
pozdrawiam
ojej, płakałam. A tu Kubiak duch! ;x
OdpowiedzUsuńDobra, teoria o upozorowaniu śmierci padła ostatecznie, ale jest, jak widzę, coś lepszego. Chociaż wiadomo, że Kubiak na żywo lepszy, to Kubiak w wersji duchowej ujdzie w tłoku.
OdpowiedzUsuńI może jakoś pomoże się Zbyszkowi w tym wszystkim ogarnąć, kto wie.
Pozdrawiam.
[bkurek]
Wow. No to nie ma programu ochrony światków. Być może dzięki temu Zbyszek łatwiej zniesie etap żałoby!
OdpowiedzUsuńWow!!! Świetny :* Tylko sie zastanawiam jak można Kubiaka uśmiercić!?!?!
OdpowiedzUsuńale poza tym to świetny :*:*:*:*:*:*
Tu wszyscy płaczą, a ja się śmiałam z Kubiaka ducha XDD "Ale ja cię nie pamiętam jako wyblakłą i przeźroczystą istotę." odwołuję ostatnie zdanie, jednak płakałam, ale ze śmiechu :D dawaj szybko następny rozdział :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńkurde nie trzymaj mnie tak długo, to opowiadanie jest na serio ciekawe!
OdpowiedzUsuńpragnę zaprosić na swoje :
http://wszystkojestniewaznejeslijestsiatka.blogspot.com/
oja, popłakałam się na serio teraz. na początku już ten rozdział wydawał się taki... a ta końcówka, "odwiedziny" Dzika... jeju sdjsdahsdahdfgadmf tylko wiesz, mogłabyś trochę dłuższe pisać, chociaż troszeczkę dłuższe no! wybacz, że dopiero dzisiaj :c pozdrawiam i czekam na kolejny, jak najszybciej! :*
OdpowiedzUsuńTwój blog zostal nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam więc do mnie na http://marzeniasiezmienija.blogspot.com do zakładki Liebster Award. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNominowałam Twój blog do Liebster Award- w wolnej chwili zajrzyj ;) Nadrobiłam wszystkie rozdziały i będę tu zaglądać- coraz bardziej mi się podoba! Daj znać jak coś naskrobiesz i zapraszam do siebie- Podoba mi się ;) http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńi zapraszam na nowy rozdział- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
Usuń