No tak, trochę mnie nie było. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to. Jakoś się zacięłam, ale staram się ze wszystkich sił to skończyć, bo wiem, że tego chcecie i ja tego chcę, ogólnie to adjsvbkjk.
Dedykacja dla Kary ;-;
__________
- Aaa! Zbyszek, nie umieraj, zaraz cię uratuję, trzymaj się, nie idź w stronę światła! Wytrzymaj jeszcze trochę! - Pan Ignaczak, lat trzydzieści sześć, zaczął krzyczeć jak mała, pojebana dziewczynka, bo zobaczył, jak krew płynęła z mojego nosa. Niemal wepchnął mi do niego tonę chusteczek i już wyjmował telefon, żeby, Bóg wie co, zrobić, dlatego wyciągnąłem rękę i mocno złapałem jego nadgarstek, aż cicho jęknął z bólu.
- Uspokój się, debilu, to z przemęczenia - odezwałem się.
- Jasne, jasne, a potem będzie, że płyn mózgowo-rdzeniowy ci wypływa i umrzesz, a mnie oskarżą, że pozwoliłem ci um...
- Zamknij się w końcu - przerwałem podniesionym głosem.
Igła momentalnie ucichł. Puściłem jego nadgarstek, nie spuszczając z niego oczu. Swoim wyrazem twarzy próbowałem utrzymać w przekonaniu, iż wszystko ze mną w porządku.
- Już będziesz spokojny?
- Yhy - przytaknął libero.
Wtem moje ciało opłynęło falą zmęczenia. Wytrzymałem do czasu, gdy krew przestała wylewać się z moich nozdrzy, po czym chciałem się odezwać, lecz wtem uprzedził mnie Ignaczak:
- Zbychu, widzę, że miałeś ciężką noc, także idź sobie odpocznij, a ja ci tu posprzątam i spadam. W końcu musisz być w pełni sił na treningi! - Klepnął mnie po ramieniu, a ja zbyt wyczerpany na jakiekolwiek protesty udałem się prosto do łóżka.
Zbyt ciężko było się martwić o to, czy przypadkiem Igła mi nie zwali telewizora ze stolika lub wybije dziury w ścianie. Dlatego też jeszcze jakiś czas leżałem przysłuchując się czynnościom tej niesfornej duszy. Może po godzinie, gdy zupełnie się odprężyłem, odpłynąłem w nicość.
Potem wszystko działo się tak szybko... Kilka dni później wylecieliśmy do Finlandii na ostatnią rundę grupową. Pierwszy mecz. Drugi mecz. Trzeci mecz. Wszystkie wygrane za trzy punkty. Nawet z Brazylią! To była dla każdego ogromna radość, gdy przypieczętowałem wygranie seta i meczu. Chociaż... radość tak, może jednak nie dla każdego ogromna. Ja nadal nie przywykłem do nieobecności najlepszego przyjaciela. Na dodatek nie pojawił się od czasu pocałunku. Byłem gotowy z nim o tym porozmawiać, więc podczas świętowania po zdobyciu awansu do Final Six Ligi Światowej wyszedłem pod pretekstem zmęczenia. Tak naprawdę poszedłem zrobić to, co powtarzam od pobytu w Finlandii - gadam do Michała. Opowiadam mu przeżycia z dnia. Nie wiem, co innego robić, mam zawsze nadzieję, że w końcu się zjawi. Moje życzenie nareszcie się spełniło!
- Misiek! - powiedziałem ucieszony. - Nareszcie. Co cię tak długo nie było?
- Chciałem dać ci chwilę samotności... żebyś mógł odetchnąć. - Kubiak westchnął.
- Mam wrażenie, że to ty tego potrzebowałeś. - Znacząco uśmiechnąłem się do niego.
- Może. - Michał odwzajemnił uśmiech, po czym zaczął dalej mówić: - Ale słyszałem jak do mnie mówiłeś. Jakbyśmy w pewnym sensie byli połączeni. Bardzo się cieszę, że jesteśmy w Sofii.
- Szkoda tylko, że sam nie mogłeś zagrać...
- Co nieco się przyczyniłem do wygranych. - Kubi puścił mi oko, a mnie zatkało.
- To stąd te wszystkie niedorzeczne błędy przeciwników! - Nagle mnie olśniło, po czym w pośpiechu zatkałem usta dłonią, żeby żaden okrzyk nie mógł się już z nich wydostać.
Misiek znacząco pokiwał głową. Ja, roześmiany, podszedłem do niego i szturchnąłem go w ramię. Po mojej dłoni rozniósł się ten znajomy chłód, którego mi brakowało. W przypływie impulsu pochwyciłem ciało przyjaciela i zamknąłem w żelaznym, jednak uczuciowym uścisku, jakbym się bał, że mógłbym go znów nie poczuć.
- Tęskniłem - powiedziałem mu do ucha.
- Ja też - odpowiedział i odwzajemnił uścisk.
Teraz całe moje ciało przechodził chłód. Odnosiłem wrażenie jakbym stawał się z Kubiakiem... jednością? Po plecach przeszedł mi dreszcz i momentalnie zwolniłem uścisk. Zupełnie chciałem się odsunąć od niego, aczkolwiek ten przytrzymał mnie i wbił swoje jasne tęczówki w moje.
- Co do naszego ostatniego spotkania... Przemyślałem to dokładnie... - Totalnie mnie unieruchomiło.
Nie byłem w stanie nawet nic powiedzieć, co dopiero się poruszyć, kiedy Michał spojrzał na moje wargi i zaczął zbliżać swą twarz do mojej. Serce poczęło wyrywać się z piersi. Misiek złożył delikatny pocałunek na mych ustach. Zdumiało mnie. To Kubiak-duch zaczął wywierać we mnie te inne uczucia, nie jeszcze jako żywa osoba. Współczucie wymieszane ze smutkiem i tęsknotą spowodowały, że zapragnąłem go. Jestem debilem. Komu się to zdarzyło, oprócz mnie? Oszalałem. A jednak...
Kubi w tym czasie zdążył mnie puścić, przytrzymać rękę na ramieniu i powiedzieć:
- Nie wiem, czy możemy być blisko siebie przez długi czas. W końcu odczuwasz chłód, gdy cię dotykam, a ja nie chcę, żebyś zachorował. Musisz w Sofii odebrać statuetkę najlepszego atakującego. - Oczywiście nie obyło się bez tego misiowego uśmiechu, pod którym po raz pierwszy ugięły mi się kolana. Co on ze mną zrobił!
- Obiecaj mi - zacząłem - że będziesz do mnie przychodził podczas finałów.
- O to się nie martw - odrzekł, po czym znów mnie przytulił. Poczułem lekkie ukłucie w żołądku.
Spędziliśmy ten wieczór razem oglądając jakiś finlandzki hit. Podobno, bo zamiast się zajmować filmem, to raczej gadaliśmy. Fantastycznie było znów mieć przy sobie swojego najlepszego przyjaciela. W pewnym momencie ktoś się zaczął dobijać do mojego pokoju. Wcześniej, po wejściu do pomieszczenia, zamknąłem drzwi, aby nikt nie mógł tak bezkarnie wbić. Kubiak poderwał się i rzucił:
- Otworzę. - Chyba zupełnie zapomniał o naszym położeniu.
Długo nie mogłem nic z siebie wykrztusić, gdy w końcu zacząłem niemal krzyczeć:
- Misiek, czekaj. Kubiak!... - I w tym momencie do pokoju wpadł ledwo trzymający się na nogach Rucy.
- Ku... biak? - spytał niemrawo.
Czy ja zawsze muszę wpaść w gówno przez te sto dziewięćdziesiąt dwa centymetry?
tęskniłaaaam! w sumie to jest smutne, że Zbyszek zaczął coś czuć dopiero do Michała-ducha. ale nie mogę się też doczekać, co będzie potem, w sensie jak zareaguje Ruciak.
OdpowiedzUsuńNie każ więcej taaaak długo czekać, no. Zbych całe życie na przypale. Kurcze, podoba mi się wizja pomagającego Michała na boisku, to takie piękne i smutne zarazem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lisomik
tak strasznie nienawidzę Ciebie i tego opowiadania, PISZ TRZYNASTKĘ i mam się pierwsza o niej dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńKara
OMG! Wróciłaś! Nawet nie wiesz, jak szeroki jest obecnie banan na mojej twarzy :) Zbychiał zawsze dobry, jednak z lekką nutką goryczy, że dopiero Michał-duch jest w stanie obudzić serce Zbysia :( Weny życzę i czekam na kolejne, mam nadzieję, że tym razem szybciej!
OdpowiedzUsuńasdfghjkl, poczekaj jeszcze chwilkę asdfghjkl. ok już. Wybacz to tylko zbychiałowe feelsy.
OdpowiedzUsuńSanszajn, w końcu! Po świętach masz już wstawić kolejny rozdział, dosyć leniuchowania, miałaś na to kilka miesięcy. Co do samego rozdziału, jest perf, no bo jak miałby nie być? Aczkolwiek bardzo nie podoba mi się, że zakończyłaś go w takim momencie. Jak śmiesz? ;-; Oh i to ostatnie zdanie, jak słodko aw aw. Mam nadzieję, że masz już następny napisany, bo inaczej dojdzie do caps locka i wykrzykników na twitterze (to była groźba!)
PS. Życzę ci weny i nie tylko w nocy XD
Dobra już Ci skomentuję :P Rozdział super, tylko im rzadziej te rozdziały dodajesz to wydają się krótsze. Mam dziwne wrażenie, że Zbychu odnajdzie w sobie geja co by mi się bardzo podobało. Wydaje mi sie, że Michał z czasem odkryje coś, dzięki czemu będzie mógł się kontaktować z chłopakami. Swoją drogą, może ta cała magia opiera się na tej nerce :>
OdpowiedzUsuńTeraz już możesz dodać super ekstra zajebisty rozdział! xD I ja Królowa Dońka każę Ci je wstawiać regularnie :P
Pozdrawiam, Królowa Dońka JOŁJOŁ