piątek, 8 marca 2013

Chapter 6

          - Jesteś najgorszym budzikiem, jaki dotąd miałem – powiedziałem z wyrzutem.
Tak, zdecydowanie mogłem tak powiedzieć o Michale, ponieważ nie dość, że zrzucił mnie z łóżka i będąc zaplątany w pościel musiałem chronić się przed jego atakami. Rzucał we mnie czym popadnie.
- Miło, że klasyfikujesz mnie jako przedmiot – odgryzł się.
- Dobrze się bawisz? – zapytałem z irytacją.
Wtedy zaprzestał.
Po uwolnieniu się z pościeli wstałem i kierując się do łazienki rzuciłem Kubiakowi ostre spojrzenie i nakazałem:
- Posprzątaj to. – Ten tylko przewrócił oczami z dezaprobatą.

Na szczęście trening na siłowni nie był zbyt długi, jednak bardzo wyczerpujący. Po powrocie do domu od razu klapnąłem na kanapę i przymknąłem oczy. Już miał mnie zmorzyć sen, gdy nagle usłyszałem Miśka:
- Nadal się gniewasz?
- Za co niby? – mruknąłem półprzytomny.
- Za pobudkę. – Ach, o to chodziło.
- Daj spokój – machnąłem ręką w geście, iż to nie miało większego znaczenia.
Nadal leżałem, jednak teraz patrzyłem w bliżej nieokreślony punkt.
- Wiesz… - nagle zaczął Dziku. – Jak się mnie zapytałeś z rana, czy dobrze się bawię, to w zasadzie dobrze się bawiłem. Bo co mam teraz robić? Jako duch…
No nie, znowu robi mi wyrzuty sumienia! Podniosłem się powoli na nogi i z bólem w oczach popatrzyłem na niego. Biła od niego taka frustracja, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić.
- Misiek – zacząłem.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak się czuję? – spytał łagodnie i nie czekając na odpowiedź kontynuował: - Jakbym był w śpiączce. – Zatrzęsło mną. – Jakbym chciał się obudzić, a nie mogę. – Zaczęło kręcić mi się w głowie i z niewiadomych powodów lekko ćmić. – Jakby to wszystko to był sen, z którego cholernie chcę się obudzić, a nie mo… - Moje oczy nagle zaszły mgłą, a w głowie rozbrzmiewał głos Kubiaka, którego za nic nie mogłem zrozumieć.

Przebłysk światła.
Nie mogę się ruszyć, ale słyszę dookoła siebie jakieś szumy. A raczej głosy. Niezidentyfikowane głosy. Oprócz tego miarowe pikanie. Po chwili już szybsze.

Kolejny przebłysk.
Pikanie zamienia się w ciągłe piszczenie. W mojej głowie zaczyna już niemiłosiernie piszczeć. Rozjaśnia mi się pod powiekami. Powoli odzyskuję świadomość.

- Zbyszek! Nic ci nie jest? – dotarły do mnie słowa Michała.
Cały otumaniony dźwignąłem się na łokcie i zaraz tego pożałowałem. Mocno zakręciło mi się w głowie, jakbym się nachlał.
- Leż, no gdzie wstajesz – skarcił mnie Misiek. – Szczęście, że masz dywan. Wyrżnąłeś o podłogę jak jakiś słoń.
- Dzięki – mruknąłem, gdy zawroty głowy w miarę ustały.
Gdy tak przez chwilę leżałem na podłodze, nagle do mnie dotarło, co się stało.
- Zemdlałem? – spytałem głupio.
- Padłeś jak długi. Z początku się wystraszyłem, ale już zacząłeś dochodzić do siebie, więc… - odpowiedział mój przyjaciel nie kończąc zdania.
- Dlaczego?… - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego, ale ten i tak odpowiedział:
- No, stary, ja to nie mam pojęcia, ale jak omdlenia są powodowane niedotlenieniem mózgu, to może ty masz dom niewywietrzony?
- A może ty mi ograniczasz dopływ tlenu? – zripostowałem.
Kubi zachowywał się trochę jak nie on, musiałem go jakoś przygasić. W sumie, zachowywał się jak za życia. Po śmierci coś się w nim zmieniło. Lub coś zniknęło. Może nie powinienem się jednak tak martwić, analizować.
Spróbowałem dźwignąć się na łokcie jeszcze raz, a potem do pozycji siedzącej. Przypomniały mi się te przebłyski, które widziałem po zemdleniu. Uznałem, że nie miały one większego znaczenia. Toż to musiały być wytwory mojej wyobraźni.
- Wszystko okej? – spytał Misiek z troską w głosie.
- Tak – odparłem z krzywym uśmiechem.
- Wiesz… - zaczął po chwili, już po raz kolejny używając słowa „wiesz”. Zapomniał, ile to ma nasz język pięknych słów?
- Hm? – mruknąłem jednak.
Kubiak wciągnął cicho powietrze oraz powiedział z mieszaniną smutku i powagi w głosie:
- Spotkałem… - zawahał się - … Arka. – Wstrząsnęło mną. Nie wiedziałem jak zareagować.
Chyba każdy kibic siatkówki wie, kim był Arek. I chyba każdy się zgodzi, iż jego przedwczesna śmierć była bardzo niesprawiedliwa.
Michał przełknął ślinę i mówił dalej:
- Czuwa on nad Krzyśkiem. Ale nie tak jak ja nad tobą. On to robi jakby w ukryciu. Bo w końcu Igła go nie może zobaczyć… - Kiedy zobaczył mój smutno pytający wzrok, dodał: - Musiałem się z tobą tym podzielić.
Nie wyobrażałem sobie, jakie to musi być uczucie spotkać osobę, którą się ceniło w świecie siatkarskim, i która nagle umarła.
- Misiek, powiedz mi… Dlaczego ty tu tak właściwie jesteś?… - Nie chciałem poruszać tematu Arka.
- Przecież już ci mówiłem.
- No tak, ale mam raczej na myśli, dlaczego jesteś wśród ludzi, a nie w… niebie?
- Och, no wiesz, nie wiem, czy przypadkiem nie zapomniałeś, że jestem ateistą i raczej nie wierzę w coś takiego jak pójście do nieba, bla, bla, bla.
I tu mi się wszystko poukładało. Jak mogłem zapomnieć, że Michał jest niewierzący? Westchnąłem porozumiewawczo. No dobra, za wiele od siebie wymagam. Dobrze, że Kubi był w pobliżu i mi przypomniał. Ale na jak długo on będzie w pobliżu…

To wszystko, co się stało, wydawało się być jakimś durnym snem, marnym serialem brazylijskim czy czym tak jeszcze. Zwyczajnie czymś niedorzecznym.
Rozbolała mnie głowa. Znowu. Westchnąłem, po czym zakręciło mi się w głowie.
- Michał… - powiedziałem błagalnie trzymając się resztek świadomości i po raz kolejny odpłynąłem.

Przebłysk światła wywołał w mej głowie niemiłosierny ból.
- Zibi – posłyszałem jak ktoś szepce po mojej lewej stronie.
Poczułem, iż zdołałem poruszyć palcami lewej dłoni.
         - Zawołaj kogoś! – Usłyszałem niezbyt wyraźnie jak ta osoba po mojej lewej stronie wydaje polecenie jakiejś drugiej. – Zibi, wróć do nas, proszę – ta osoba znów szeptała, wyraźnie mówiąc do mnie. – Wróć do mnie, no dalej…

__________
Chapter dodany z małym poślizgiem przez brak czasu, wybaczcie. A ta część niby o czymś, ale jednak niczym konkretnym. Mam nadzieję, że Was jednak nie zawiodę z całym opowiadaniem. ;)

6 komentarzy:

  1. Twoje opowiadanie jest tak niespotykane i wzruszające, że naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Prawdopodobnie się powtórzę, ale wyczuwam wielki smutek, kiedy Zbyszek i Michał będą musieli się rozstać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty chyba nie chcesz uśmiercić Zbyszka? D: Ciekawe co zobaczył Zibi jak za pierwszym razem zemdlał... Na pewno nas nie zawiedziesz, to jest całkiem inne opowiadanie od reszty tych siatkarskich opowiadań, takie hipsterskie, że tak powiem XD Mam nadzieję, że następny rozdział dodasz szybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne. prosze nie usmiercaj zibiego:*

    OdpowiedzUsuń
  4. To Zbyszek zemdlał na tym boisku, a nie Michał??? Jemu się to wszystko śni. To pikanie to kadiogram prawda??

    OdpowiedzUsuń
  5. lol dopiero dzisiaj przeczytałam ten rozdział. 3 tygodnie po publikacji, wstyd .__. ale nie wiem dlaczego nie wcześniej, serio :c kurde, jak pierwszy raz Zibi miał te przebłyski to ok, byłam w stanie cokolwiek zrozumień, pojąć, bo każdemu w końcu się to zdarza, no nie? a potem, i na końcu... "Zawołaj kogoś" i "Wróć do mnie".......... kurwa no nawet sobie nie żartuj! chcesz wprowadzić jeszcze jednego ducha? :c

    OdpowiedzUsuń
  6. 2 tygodnie* sorki, popieprzyło mi się :c

    OdpowiedzUsuń