wtorek, 22 kwietnia 2014

Chapter 13

Dla wszystkich, którzy czytają to, pomimo mojej długiej nieobecności.
__________

          Farta to ja miałem niebywałego. Ruciak, który został wpuszczony do środka przez Kubiaka, był dość podpity, także dało mu się wmówić w tamtej chwili wszystko. Najlepsze było, iż nic nie będzie pamiętać następnego dnia. Cieszmy się i radujmy. Póki możemy, bo zaraz po Rucku wszedł Igła, który schlany już nie był, gdyż wyraźnie powtórzył pytanie poprzednika:
          - Kubiak?
          Prędko się poderwałem i wciągnąłem Krzyśka do pokoju i zamknąłem drzwi, spoglądając, czy przypadkiem nie ma tam sznureczka wścibskich nosów.
          - Tak, Krzysiu, Kubiak. Jest tu. - Libero zrobił wielkie oczy, które lekko jakby się zaszkliły.
          A biedny Orzeł już odleciał z gniazda, a żeby nie musiał bliżej zapoznawać się z finlandzką wykładziną, położyliśmy go na jego łóżku. W końcu nadal, i znów, z nim dzieliłem pokój na wyjazdach.
          - Zibi, czy ja mogę pogadać z Dzikiem?... - Niepewnie spytał Ignaczak.
          - Jasne - odrzekłem ciepło.
          Co innego miałem zrobić? Powiedzieć "nie, wypierdalaj"? Nie potrafiłbym w takiej sytuacji. Skoro wiedział i wierzył, to mu się chyba należało...
          Bycie pośrednikiem w owej sytuacji do przyjemnych nie należało, raczej męczyło. Jednak widok iskierek w oczach Igły był czymś fantastycznym, co z pewnością poprawiło mój humor jeszcze bardziej. O ile to było możliwe. Kubi był również szczęśliwy, choć wyraźnie trapił go fakt, iż nie jest dane Krzyśkowi go widzieć ani słyszeć. Według mnie to było właśnie najlepsze - ta niemożność widzenia go. Przez to chyba jeszcze bardziej się przywiązałem do tej istoty. Nigdy bym się tego nie spodziewał...
          Niespodziewanie moją głowę przeszył rozdzierający ból. Mimowolnie złapałem się głowy, jakbym chciał go ucisnąć, aby zniweczyć. Drugą dłoń zacisnąłem na materacu. Ledwo trzymałem się resztek świadomości. Różne obrazy i dźwięki przeplatały się nawzajem. Odróżniałem niewiele. Twarz Miśka. Głos Igły. Materiał w śmieszne wzorki. A przede wszystkim pikanie. Równomierne. Czyżby... Kardiogram? Nagle wszystko przepadło. Nicość.
          Ocknąłem się, jak mi się wydawało, po chwili. Leżałem na ziemi, a ból głowy, o dziwo, ustępował.
          - Co jest ze mną nie tak - jęknąłem.
          - Miałem zapytać o to samo - mruknął Dziku, a Krzysiu pisnął:
          - Znów mnie wystraszyłeś! Nic ci nie jest?
          Szybko biedaka uspokoiłem oraz przeprosiłem. Jeszcze by mi dalej truł dupę. Nie no, aż takim egoistą nie jestem, bo nie chciałem, by libero miał więcej zmartwień niż kolejne mecze w Lidze Światowej. No i rodzina. Postanowiłem wstać, co zawróciło mi w głowie. Zakląłem pod nosem i wtedy Krzysiu oraz Misiek jednocześnie dotknęli mojego prawego ramienia. Momentalnie wstrzymałem oddech razem z Ignaczakiem, który odsunął swą rękę jak poparzony. Czy on poczuł Michała? Chciałem krzyczeć czy go poczuł, jednak nie byłem w stanie nic z siebie wydusić, tak samo jak on. Libero patrzył na swoją drżącą dłoń. Skierował swój skonsternowany wzrok w moją stronę.
          - Poczuł mnie - ciszę raptownie przerwał Kubiak.
          Igła głęboko wciągnął powietrze, jakby miał się zacząć drzeć niczym faneczki Biebera na jego widok. Zignorowałem Michała, który brzmiał, jakby się tym nie przejął i pospiesznie złapałem Ignaczaka za ramiona, lekko nim potrząsając.
          - Już, już. Oddychaj, bo mi się tu zapowietrzysz - rzekłem spokojnym głosem.
          Igła powoli zaczął wypuszczać z siebie powietrze, po czym zaoponował:
          - To był Michał, prawda? - Jego głos, co dziwne, był w miarę spokojny.
          - Tak powiedział. Jednak dla mnie to wyglądało, jakbyś miał dostać napadu.
          Oczy, które cały czas miał zwrócone w moje, błysnęły radością. Ta informacja chyba zrobiła mu życie.

          Chyba naprawdę możliwość wyczuwania Miśka zrobiła Krzyśkowi życie, ponieważ dzięki temu podczas turnieju finałowego wyczyniał na boisku rzeczy nieprawdopodobne. Wiem to, gdyż Ignaczak sam mi to przyznał po wygranym meczu z Canarinhos (odesłaliśmy Brazylię do domu!!). Coraz częściej także zaczął mnie odwiedzać Kubiak. Chyba już wszędzie próbował ze mną rozmawiać, jednak byłem zmuszony go ignorować. Czasem starałem się przeprosić go wzrokiem, gdy było to w miarę bezpieczne, aczkolwiek raz zostałem obrzucony tekstem, iż patrzę na jedną laskę, jakbym chciał ją przeprosić, że zaraz ją zjem. Dookoła było jednak zbyt wielu ludzi. Najciężej było chyba w pokoju. Niby wtedy byłoby najlepiej pogadać, jednak zostawał jeszcze mój współlokator. W końcu poprosiłem o pomoc Krzysia. Ten zaciągnął gdzieś Rucka i nareszcie miałem wolną przestrzeń. Zamknąłem drzwi na klucz i od razu pojawił się ten, który się do mnie dobijał. Od pewnego czasu miał wyraźnie nietęgą minę, w której czasem mi się wydawało, iż dostrzegam coś jakby strach. Martwiłem się. Ale niby co by mogło się stać w świecie ducha? Pozagrobowym? Czy co to był za świat. Nie rozumiałem i właśnie teraz miałem się wszystkiego dowiedzieć. Podszedłem do Miśka i zamknąłem go w uścisku. Odwzajemnił na tyle, ile mógł, gdyż zakleszczyłem mu ręce.
          - Zaziębisz się - szepnął.
          Miał rację, od razu po dotknięciu go owionął mnie chłód. Nie miałem ochoty go puszczać, jednak zrobiłem to i rzuciłem:
          - Poczekaj...
          Podbiegłem do szafy, pogrzebałem chwilę, zacząłem zakładać na siebie bluzy i spodnie dresowe, po czym wróciłem, stanąwszy przez Kubiakiem z bananem na twarzy. Ten spojrzał na mnie dość krzywo.
          - Teraz twój chłód mi nie zaszkodzi - rzekłem z uśmiechem.
          - Od razu trzeba było kurtkę zimową założyć - odpowiedział kąśliwie Michał.
          - Miałem to w planach, aczkolwiek słabo by było ją targać do Bułgarii, gdzie, bądź co bądź, jest gorąco - zaśmiałem się.
          Mój przyjaciel jedynie wykrzywił się w próbie uśmiechu. Znowu dojrzałem w nim tę nutkę niepokoju, co wcześniej.
          - Hej, co się dzieje?... Już od jakiegoś czasu wydajesz się być czymś zmartwiony. Ja jednak nie mogłem pogadać, bo zbyt dużo ludzi było wokół mnie... - Oczy Kubiaka wpatrywały się we mnie tak intensywnie, iż zatraciłem się w nich i kompletnie nie potrafiłem ich odczytać. - Czy coś się sta... - Nie zdążyłem dokończyć, gdy nagle Misiek zniknął i w następnej chwili pojawił się koło mnie, biorąc zamach z lampą w dłoni, która zmierzała ku mnie. W jego oczach było szaleństwo.
__________
A tymczasem jesteśmy już po pierwszych finałowych meczach, emocje z meczy i z tego rozdziału mi się wymieszały i nie wiem, czy się szybko uspokoję. XD
Wy komu kibicujecie w tych ostatecznych starciach? :D

7 komentarzy:

  1. najpierw uśmierciłaś Kubiaka, który teraz uśmierci Zbycha... CZEMU MI TO ROBISZ, CZEMU TERAZ.
    ale będą mogli być happy ever after :333333333333
    pisz pisz pisz pisz i nadal mam być pierwsza

    Kara

    OdpowiedzUsuń
  2. no nareszcie! :D
    Misiek dla Igły jak narkotyk :)
    Co ten Kubiak niezrównoważony taki, w ciąży czy co.. mam nadzieję że chybił tą lampą ;)
    mam nadzieję,że na kolejny nie będzie trzeba tak długo czekać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry. Bardzo dobry rozdział. Tylko tyle potrafię napisać w tej chwili. Nie mam słów.
    Co do Twojego pytania - kibicuję Skrze.

    Czekam niecierpliwie na kolejny tekst! Trzymaj się, twitterowa @dziula1010 x

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałam, że będą sobie spokojnie gadać, a tu.. lampa! :D Czyżby Misiu chciał zabić Zbycha, żeby z nim być? Chyba nie będzie tak egoistyczny.../make-victory-your-routine

    OdpowiedzUsuń
  5. omg, co się dzieje?! Michał naprawdę chce zabić Zbyszka...? w ogóle czy ze Zbyszkiem też jest coś nie tak? tyle pytań, tyle pytań...

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ten Kubiak?
    Niby wspiera, niby pomaga, a tu nagle z lampą?
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam te opowiadanie już któryś raz i nigdy mi się nie znudzi.

    Ni e mogę się doczekać kolejnych roździałów

    OdpowiedzUsuń